Nasze wyjazdy » 2018

"Letnia Szkoła Ognia" Lipiec 1939 - cz. I.

W dniach 19-22 lipca 1939… 2018 roku nasz Działon brał udział w Letniej Szkole Ognia. W tym roku powróciliśmy w rejon Radzewa, gdzie przed II Wojna Światową szkoliły się oddziały D.O.K. VII. Przyjętym rysem historycznym dla naszego wyjazdu było lato 1939 roku, kiedy to do 1. pułku artylerii przeciwlotniczej im. Marszałka Edwarda Rydza Śmigłego, na próby trafiły ciągniki artyleryjskie PZInż 343. Wraz z ciągnkiem na poligonie pojawiła się armata 40 mm wz.1936, dzięki uprzejmości Handmet Military.

 

Plan każdego dnia wypełniony był od pobudki do capstrzyku ćwiczeniami oraz wykładami mającymi na celu podniesienie sprawności bojowej naszego oddziału jak również pogłębienie wiedzy historycznej. Szkolenie działonu w oparcie o zestaw armaty przeciwlotniczej i ciągnika PZInż 343 pozwoliło nam wyciągnąć wiele interesujących wniosków. Próby terenowe jak i szybkość wykonywania samych działoczynów utwierdza nas w przekonaniu, że ścieżka, którą pod koniec lat ‘30 obrali polscy projektanci i wojskowi była słuszna. W trakcie ćwiczeń dokonywaliśmy wielu eksperymentów i doświadczeń, jak chociażby wykonywanie całości działoczynów w maskach przeciwgazowych a w tym przygotowywanie armaty do strzelania przeciw celom naziemnym – bez usadawiania – na czas. Wystarczyło kilka prób w lipcowym słońcu, by z czasu oscylującego w granicach 1 minuty 20 sekund zejść poniżej 50 sekund.

 

Oprócz ćwiczeń przy armacie i jej konserwacji przeprowadzone zostały również szkolenia z zakresu łączności, obsługi lkm maxim 08/15 oraz wykład z amunicji 40mm do armaty przeciwlotniczej wz. 36.


Jako, że całość wyjazdu utrzymana była w konwencji manewrów letnich, tak więc nasi kanonierzy musieli sprostać warunkom życia obozowego. Wszyscy zakwaterowani zostali w dwuosobowych namiotach złożonych z płacht namiotowych wz. 31. Wyżywienie było przygotowywane na palenisku. Wszelkie urządzenia sanitarne, przygotowane zostały zgodnie z przedwojennymi regulaminami. O tym z jakim zapałem wszyscy podchodzili do wyjazdu niech świadczy fakt wykonania przez naszych kanonierów jeszcze jednej pracy saperskiej – schronu amunicyjnego przy stanowisku armaty a w szczerym, otwartym polu w piekące lipcowe słońce i naturalnie – z uśmiechami na twarzach.

 

Oczywiście, w myśl wspomnień przedwojennych żołnierzy, dla których manewry były przede wszystkim sposobem na oderwanie się od monotonii życia koszarowego, nie zabrakło czasu na z pozoru niewielkie przyjemności, takie jak kąpiel w starorzeczu Warty po ciężkim, pracowitym dniu, czy poobiednia przerwa w ćwiczeniach przy muzyce płynącej z zabytkowego gramofonu.

 

To wszystko, wraz z dbałością o każdy najdrobniejszy szczegół i rezygnacją z dobrobytu dzisiejszych technologii na te kilka dni pozwoliło nam po raz kolejny poczuć trud wojskowego rzemiosła. Za dnia służba w piekącym słońcu, nocą warty i chłód pod płaszczem w namiocie. To właśnie w tych chwilach, gdy wylewamy z siebie siódme poty poza wzrokiem publiczności odkrywamy, po raz kolejny, sedno i cel rekonstrukcji jakim jest ona sama w sobie.

 

A dziś… dziś każdy z nas tęskni do tych dni i czeka kiedy tylko dostanie wezwanie na kolejne manewry, a te – niedługo!