Biblioteczka » Wojska motorowe

"Światło marszowe" - 1938 - por. Konrad Siekierski

Przegląd Wojsk Pancernych - listopad 1938r.

Porucznik Konrad Siekierski

"Światło Marszowe"

 

Kto widział nocny marsz kolumn motorowych przy gaszonych światłach, ten wie, jakie z tym połączone są trudności. Ze względu na bezpieczeństwo, szybkość jest bardzo ograniczona, a mimo to zdarzają się częste wypadki najechania jednego wozu na drugi z tyłu. Bardzo łatwo Jest tu o zator.

 

Żeby zwiększyć szybkość marszową i bezpieczeństwo marszu, praktykuje się zapalanie tylnych czerwonych świateł. Z doświadczenia wiemy, że tylne światło jest niedyskretne, gdyż jest wysoko umieszczone i silne Tylne światło widać z odległości kilku, a nawet kilkunastu kilometrów. Trudno jest obserwatorowi określić, jaka dzieli go odległość od światła bezpośrednio świecącego, dlatego trudno jest kierowcom utrzymać w czasie marszu nocnego, przy użyciu czerwonego światła, przepisową odległość. Najczęściej odległość pomiędzy wozami jest zbyt mała, co pociąga za sobą liczne wypadki najeżdżania jednego wozu na drugi. Światło czerwone, świecące bezpośrednio w oczy, męczy wzrok, co również może być powodem licznych wypadków.

 

Działania broni pancernych muszą być szybkie i niespodziewane. Przy zgaszonych światłach o szybkim marszu nocą nie może być mowy, a przy otwartych światłach o zaskoczenie bardzo trudno.

 

Na jednych ćwiczeniach nocnych w padłem na pomysł zastosowania specjalnego światła, służącego do przemarszów nocnych.

 

Rys.1.

 

 

Pomysł mój polega na rzuceniu okrągłej, o średnicy 300 mm, plamy świetlnej na jezdnię, pod środkiem wozu.

 

Jakie ma zalety to światło:

 

Rys.2.

 

 

  1. Jest zasłonięte od obserwacji lotniczej przez sam wóz.

  2. Umieszczone jest idealnie najniżej, gdyż leży na samej jezdni.

  3. Z kształtu i natężenia plamy świetlnej, przy pewnej wprawie, łatwo można określić odległość pomiędzy wozami.

  4. Przy odpowiednim natężeniu światła, plama świetlna jest już niewidoczna z odległości od 100—300m (zależnie od terenu), gdyż patrząc z tyłu na plamę świetlną, widzi się tylko jej rzut na płaszczyznę prostopadłą do prostej łączącej oko obserwatora z plamą świetlną. Gdy plama świetlna oddala się od obserwatora, to jednocześnie ze zmniejszeniem się kąta widzenia, zmniejsza się sam rzut plamy, który z koła zamienia się w elipsę, a potem w cienką kreskę, zanikająca w odległości od 100-300 m.

  5. Gdy jeden wóz dojeżdża do drugiego, kierowca coraz wyraźniej widzi plamę świetlną, wtedy kształt jej staje się okrągły, a gdy wóz zbliży się na odległość około 3 m od pierwszego, plama stopniowo zanika, gdyż wóz przednią swoją częścią (maska, pancerz) zasłania plamę świetlną; jest to ostrzeżenie dla kierowcy, że jest za blisko wozu jadącego przed nim.

  6. W obwód elektryczny lampy można umieścić wyłącznik, którym można nadawać wzdłuż kolumny umówione sygnały np.: zwiększyć odległość, prawa wolna, skręcam w lewo, uwaga dół itd. Sygnały nadawane przez to światło będą szybko zauważone, gdyż kierowca ciągle musi obserwować plamę świetlną.

  7. Światło odbite od ziemi nie męczy tak wzroku, jak światło bezpośrednie.

Światło mojego pomysłu nazwałem: „Światłem marszowym“.

 

„Światło marszowe“ zastosowałem na samochodzie ciężarowym P. Fiat i wykonałem szereg prób. Przy różnych warunkach atmosferycznych „światło marszowe“ działało bez zarzutu.

 

Ryc. 1. przedstawia plamę świetlną widzianą z tyłu.

Ryc. 2. przedstawia plamę świetlną widzianą z boku i przodu.

Ryc. 3. przedstawia przekrój lampy, którą zastosowałem na samochodzie ciężarowym P. Fiat. Lampa jest wodoszczelna. Wodoszczelność zapewniają trzy podkładki gumowe. Żarówkę 15 W. od wstrząsów chroni sprężyna. Od spięcia w razie zanieczyszczenia błotem chroni kapturek gumowy.

Ryc. 4. pokazuje miejsce umieszczenia lampy (tylna śruba lewego wspornika hamulca nożnego).

 

W obwód lampy, dla regulowania natężenia światła, włączyłem zmienny opór 20 ohm. Gdy jest kurz na drodze, należy dać silne światło, natomiast gdy jest ciemna noc po deszczu, trzeba dać nikłe światło. Natężenie światła musi być tylko wystarczające.

 

Rys.3.

 

 

Rys.4.

 

 

„Światło marszowe“ stosowałem również na sprzęcie pancernym i wypróbowałem w czasie kilkudniowych ćwiczeń. Mimo bardzo złych warunków atmosferycznych, jak kurz, deszcz, błoto, „Światło marszowe“ działało bez zarzutu.

 

Jeśli ktoś z Panów czytelników chciałby zainteresować się moim pomysłem, chętnie służę wszelkimi wyjaśnieniami. Również proszę o krytykę.

 

Opracował: Paweł Ludwiczak