Biblioteczka » Kawaleria

"Maska przeciwgazowa dla koni kpt. Marynowskiego" - Paweł Janicki

„Warunki, wśród których działa zwykle kawaleria, nie sprzyjają walce chemicznej. W działaniach rozpoznawczych i w wojnie manewrowej środki chemiczne stosowane będą bardzo rzadko. O atakach falowych mowy nie ma, a artyleria ostrzeliwać będzie kawalerię raczej amunicją zwykłą, aniżeli gazową. Najczęściej jeszcze kawaleria spotkać się może z plamami chemicznymi i zaporami skażonymi, szczególnie w czasie pościgu.”

 

„Koń w wojnie chemicznej” - Przegląd Kawaleryjski nr 8(142) 1937 r.

 

Przedwojenne Wojsko Polskie, jak każda armia europejska, po doświadczeniach Wielkiej Wojny, przywiązywało bardzo dużą wagę do obrony przeciwchemicznej. Już pobieżna analiza źródeł rodzi tezę, iż szczególną wagę w zakresie ochrony przeciwgazowej przywiązywano nie tylko do ludzi, ale także zwierząt. Sama maska przeciwgazowa weszła do powszechnego użycia w 1917 r., parę tygodni po bitwie pod Ypres, w której Niemcy wykorzystali gazy bojowe, łamiąc konwencję Haską z 1907 r. Był to moment, w którym rozpoczęto wieloletnie prace nad technicznym udoskonaleniem sprzętu przeciwgazowego. Ponieważ niebagatelną rolę na froncie odgrywały konie, psy i gołębie pocztowe, także dla nich konstruowano środki ochronne.

 

Początkowo środki ochrony przeciwgazowej dla koni, miały postać zwykłych worków złożonych z kilku warstw gęstej, słabo przepuszczającej powietrze tkaniny (np. flaneli), zakładanych na pysk i przymocowanych do uzdy za pomocą pasków lub troków. Z czasem zaczęto nasączać je rozmaitymi mieszankami chemicznymi, których zapach był źle znoszony przez konie. Warstwę wewnętrzną nasączano więc olejem, który te nieprzyjemne aromaty zdławiał.

 

Po etapie środków improwizowanych nadszedł czas na pierwsze przemyślane konstrukcje. W armii amerykańskich pojawiły się worki pokryte gumą, zaopatrzone w jeden duży pojemnik filtracyjny. Pojemnik zawierał ułożone warstwami wkładki nasączone wodorowęglanami i tiosiarczanem sodu. Wkładki były przedzielone warstwą węgla drzewnego, a ścianki pojemnika były dziurkowane. Przez otwory koń wciągał powietrze. Powietrze przechodziło przez wkładki, a substancje, którymi były one nasączone, były w stanie zneutralizować najczęściej wówczas stosowane gazy bojowe. Te maski dawały kawalerii większą mobilność, pozwalały bowiem faktycznie brać udział w działaniach bojowych bez narażania życia zwierząt. Na potrzeby samego tylko Amerykańskiego Korpusu Ekspedycyjnego wyprodukowano ich prawie 370.000 sztuk.

 

Maski zwierzęce z prawdziwego zdarzenia pojawiały się dopiero w latach 20-tych, a intensywny ich rozwój przypadał na lata 30-te. Maski przeciwgazowe dla koni były konstruowane na tych samych zasadach, co maski ludzkie. Maska składała się z maski właściwej, jak i z pochłaniacza i tak samo jak w przypadku ludzi musiała być dobrze dopasowana do łba końskiego.  

 

Wojsko Polskie nie zdobyło w latach 1918 - 21 większych ilości tego sprzętu. Rozwój technologii przeciwgazowych sprawił jednak iż w Polsce pojawiło się kilka konstrukcji, zarówno amatorskich, jak i wojskowych. Najbardziej znaną była była maska przeciwgazowa kapitana Zdzisława Marynowskiego.

 

Niewiele dziś wiadomo o samym twórcy końskiej maski. Kapitan Zdzisław Marynowski, urodził się 12 września 1900 r., i był zawodowym oficerem Wojska Polskiego, należącym do korpusu oficerów piechoty. W czasie wojny polsko – bolszewickiej 1918-1921 walczył w szeregach 70 pułku piechoty, za co został odznaczony dwukrotnie Krzyżem Walecznych, a w latach 20-tych także Krzyżem Zasługi. W okresie międzywojennych był wykładowcą i kierownikiem szkolenia w Szkole Broni Chemicznej, przemianowanej na Centralną Szkolę Gazową w Warszawie. Wybitny autor wielu opracowań i broszur specjalistycznych z dziedziny wojskowej i cywilnej obrony przeciwgazowej. Kapitan Zdzisław Marynowski we wrześniu otrzymał przydział do służby uzbrojeni artylerii przeciwlotniczej. Zginął 9 września 1939 r. w Lublinie. Jego żona, Maria Marynowska, brała później czynny udział w podziemnych strukturach Armii Krajowej.

 

Swoją maskę Zdzisław Marynowski, skonstruował w drugiej połowie lat 20-tych XX wieku. Wiadomo, iż wyprodukowano serię masek tego wzoru i dostarczono Wojsku. Sposób użycia i konstrukcja maski została omówiona w podręczniku „Ćwiczenia przeciwgazowe w obrazach”, wydanym w 1928 r. nakładem Wydawnictwa Szkoły Gazowej, autorstwa porucznika Marynowskiego.  Jak pisał sam autor, w 1928 r., wciąż nie wybrano w Wojsku Polskim obowiązującego typu maski przeciwgazowej dla koni, a fakt wskazywania tego typu maski miał za zasadnie propagowanie idei ochrony konia.

 

Maska końska pomysłu kapitana Marynowskiego, składała się z maski właściwej, w formie worka, obejmującego pysk koński, w połowie między nozdrzami, a oczami. Obejmowała ona jedynie górną szczękę konia. Krawędzie maski obszyte były elastyczną uszczelką, w formie poduszeczkowatej ramki. Pochłaniacz, przypinany trokami na grzbiecie nosa, zawierał węgiel aktywowany, dostosowany objętością do zapotrzebowania powietrza przez konia. Ponadto maska posiadała dwa przewody oddechowe, z czego jeden pozwalał koniowi na swobodne oddychanie, w przypadku założenia maski przed alarmem gazowym. Maska nie chroniła oczu konia, gdyż te nie wymagały ochrony. Nogi i kopyta chroniono natomiast z użyciem specjalnej pasty lub poprzez użycie specjalnych pantofli.

 

Maski dostosowywano w następujący sposób - po założeniu koniowi maski odpowiedniego rozmiaru, należało zacisnąć rurę oddechową i obserwować zachowanie konia. Maskę uznawano za odpowiednią, jeśli po chwili koń zaczynał być niespokojny.

 

Maskę Marynowskiego przewozić miano w torbie brezentowej, którą mocowano karabińczykiem do siodła, z lewej strony za szablą. Na rozkaz „Pogotowie gazowe”, żołnierz doprowadzał swoją maskę do położenia w pogotowie gazowe, a następnie wyjmował maskę końską z torby przy siodle, przypinał ją karabińczykami do kantaru, zakładał hak pasa na nagłówek, a pas przeciągał między uszami i puszczano wolno na czole. Po tych wszystkich zabiegach należało zamknąć torbę brezentową. Na rozkaz „Gaz”, żołnierz nakładał najpierw swoją maskę, a następnie naciągał maskę koniowi na górną szczękę i zapinał pas przy pochłaniaczu na pas leżący luźno na czole.

 

Takie były przynajmniej założenia. Czy maska znalazła szersze zastosowanie? Pewnym jest, że w latach 30-tych kawalerii nie wyposażano w maski zwierzęce, a w magazynach wojskowych znajdował się niewielki zapas masek dla koni produkcji brytyjskiej. Zarówno „Instrukcja Taborowa” z 1930 r., jak i „Instrukcja Troczenia i Pakowania w Kawalerii” z 1938 r., nie zawierają jakiejkolwiek informacji o maskach tego typu. Inaczej było w formacjach pieszych. Pochodzący z 1933 r. opis budowy biedki telefonicznej dla formacji łączności wymienia maskę przeciwgazową dla konia i wskazuje specjalną komorę w biedce do jej przewożenia. Tymczasem pochodząca także z 1933 r. Instrukcja Ładowania Konnych Wozów Piechoty nie wymienia maski jako składnika wyposażenia.  Nie jest dla autora wiadomym, czy faktycznie te maski znalazły się na wyposażeniu biedek, czy też etat ten był zmieniony. Warto także zwrócić uwagę, iż pochodzące z 11 listopada 1939 r. zestawienie zdobycznego uzbrojenia i mienia zagarniętego przez ZSRS, podaje, iż Armia Czerwona zdobyła łącznie 11 kompletów masek przeciwchemicznych dla koni. Wyraźnie więc widać, iż maski tego typu nie były specjalnie rozpowszechnione.

 

Paweł Janicki