Biblioteczka » Artyleria ogólne

"Obrona przeciwlotnicza D.A.K. w marszu i postoju" - Jędrzej Korbal

Niniejszy artykuł porusza zagadnienie obrony przeciwlotniczej artylerii konnej, na przykładzie 7 D.A.K. z Poznania.

 

Artyleria, szczególnie podczas przemarszów, była najbardziej wrażliwym na ataki z powietrza rodzajem broni. W miarę rozwoju lotnictwa i udoskonalania metod jego użycia coraz ważniejszym zagadnieniem stawało się zapewnienie artylerii odpowiedniej obrony przeciwlotniczej. Przystępując do omówienia tematu obrony przeciwlotniczej dywizjonu  artylerii konnej w marszu i postoju należy po krótce określić lotnictwo, które potencjalnie mogło działać przeciwko niemu podczas wojny. W dokumentach określających zasady obrony przeciwlotniczej samoloty nieprzyjaciela dzielono w sposób następujący:1

 

  • samoloty rozpoznawcze, zbierające  w dzień jak i w nocy informacje o rodzajach jednostek, kierunek ich marszu i liczebność. W pierwszej połowie lat trzydziestych oceniano, że samolot rozpoznawczy porusza się z prędkością ok. 200 km/h i prowadzi rozpoznanie z wysokości ok.2500m.2  Najczęściej występowały w 1-2 samolotowych formacjach, czasem z osłona myśliwską,

  • szturmowe3, atakujące bądź z lotu koszącego z niskiej wysokości, bądź jako samoloty nurkowe mogące celnie atakować nawet niewielkie oddziały. Cele żywe i wydłużone bombardowano nadlatując po najdłuższej osi lub też pod kątem do 45° w stosunku do podłużnej osi celu – idealnym celem były rozciągnięte na drodze kolumny marszowe. Średnia wysokość lotu ok 1200m. Z niższego pułapu atak lotniczy przeprowadzano w przypadku niestwierdzenia na ziemi środków czynnej obrony przeciwlotniczej,

  • bombardujące dzienne4, prowadzące horyzontalne naloty bombowe na cele powierzchniowe, np. jednostki artylerii w czasie przemarszów czy w miejscach koncentracji. Podczas nalotów dziennych prowadzonych w Polsce we wrześniu 1939 Niemcy stosowali też technikę kombinowaną, polegająca na przeprowadzaniu z zaskoczenia jednoczesnego ataku bombowego oraz ostrzeliwaniu celu z maszynowej broni pokładowej z niższych wysokości ok 500m.5

Uzbrojenie przeciwlotnicze w 7 D.A.K.

W trzybateryjnym dywizjonie artylerii konnej każda z jego baterii dysponowała sekcją OPL w skład której wchodziły dwa karabiny maszynowe na taczankach starego typu wz.19286 . Zgodnie z etatem z 1936 roku dowódcą oraz zastępcą sekcji byli podoficerowie, a każdą taczanek obsługiwało 3 żołnierzy – woźnica, celowniczy i amunicyjny. W czasie przemarszów c.k.m. znajdował się na klasycznej ciężkiej podstawie metalowej tzw. sankach o wadze 27 kg. Wykorzystywane przez sekcje OPL ciężkie karabiny maszynowe Maxim wz.1908 nie posiadały nowoczesnych podstaw do strzelania przeciwlotniczego. Broń ważącą 23 kg osadzano za pomocą specjalnego uchwytu na drewniano-metalowej trójnożnej podstawie wz. 29 o wadze 3,85 kg. Samą podstawę najprawdopodobniej przewożono na wozach w taborze poszczególnych baterii, a nie bezpośrednio na taczankach (sekcja OPL nie posiadała swojego wozu sprzętowego). Do strzelania przeciwlotniczego stosowano przeważnie celownik plot. wz.19297. Szybkostrzelność c.k.m. Maxim wynosiła 450-600 strz./min. przy maksymalnej donośności poziomej do 1200m i szybkości wylotowej pocisku do 890 m/s. Karabin chłodzono wodą znajdującą się w charakterystycznej, 4 litrowej, chłodnicy co dodatkowo zwiększało masę broni. Karabiny maszynowe będące na wyposażeniu dywizjonów artylerii konnej mogły skutecznie zwalczać samoloty na odległościach do 1000 m8. Na każdy z karabinów przypadało łącznie 6 JO z czego 4 JO przewożone były w dywizjonie, a kolejne 2 w taborze brygady kawalerii. Jednostka ognia składała się z 2000 pocisków taśmowanych naprzemiennie tj. pociski smugowe, zapalające i przeciwpancerne9. Pociski ładowano ręcznie lub poprzez specjalne urządzenia do taśm parcianych o pojemności 250 naboi i umieszczano w blaszanych pudłach. Sama konstrukcja c.k.m. Maxima sięgała jeszcze końca XIX wieku i była uznawana za sprawdzoną i celną broń. Jednakże skomplikowana budowa (236 części) wymagała od obsługi wiele troski, bez której broń często zacinała się.

 

Łącznie 7 Dywizjon Artylerii Konnej posiadał 6 c.km. Maxim wz. 08 na taczankach. Musiały one zapewnić nie tylko czynną obronę przeciwlotniczą ale były jedyną skuteczną bronią mogącą przeciwdziałać ewentualnym nagłym atakom nieprzyjaciela na ziemi – zasadzki, przełamania etc.

Obrona bierna w marszu i postoju – rozpoznanie lotnicze

W sytuacji możliwego wystąpienia lotniczego rozpoznania powierzchniowego wyróżniano podstawowe sposoby zabezpieczania oddziału mające bądź zmylić obserwatora, bądź zdecydowanie utrudnić przeprowadzenie rozpoznania10:

 

  • maskowanie gałęziami (tzw. majenie sprzętu). W praktyce sposób ten nie utrudniał jednak wykrycia z powietrza maszerującego oddziału. Doświadczony lotnik mógł swobodnie rozpoznać poruszające się drogą symetryczne grupy koni poprzedzielane krzakami/gałęziami jako oddział artylerii. W połowie lat trzydziestych majenie sprzętu uznawano za przestarzałe rozwiązanie. Maszerujący oddział artylerii podnosił też w powietrze tabuny kurzu i pyłów, które natychmiast wypatrywali lotnicy nieprzyjaciela. Natomiast rozpoznanie artylerii na stanowiskach bojowych, przy uprzednim należytym jej zamaskowaniu siatkami itp.  było rzeczą dość trudną. Najczęściej odbywało się ono drogą fotograficzną, gdyż rozpoznanie wzrokowe (o ile bateria nie prowadziła ognia) zazwyczaj dawało bardzo słabe wyniki. Stanowiska baterii najbardziej zdradzały dym i kurz powstającym podczas strzelania, wypalona trawa przed wylotami dział oraz ślady kół i ścieżki, kończące się bardzo często na stanowiskach ogniowych. Ponadto zdradliwe było również nieumiejętne maskowanie dział i jaszczy gałęziami, trawą, sianem itp, gdyż wtedy dawały one na fotografiach wyraźne punkty, odróżniające się od okolicznego tła,

  • przykrycie środkowej pary koni. Metoda skuteczniejsza niż maskowanie za pomocą roślinności. Przy poprawnym przygotowaniu oraz przestrzeganiu odstępów istniała duża szansa, że rozpoznający lotnik uzna obserwowany oddział za tabor, a nie jednostkę artylerii podczas przemarszu. Sposób ten praktykowano przede wszystkim w armii sowieckiej podczas I wojny światowej. W miarę udoskonalania techniki lotniczej w WP rezygnowano z tego typu maskowania,

  • wykorzystanie rzeźby terenu. W zależności od ukształtowania terenu możliwe było osiągnięcie bardzo dobrych rezultatów, zwłaszcza jeśli oddział posiadał odpowiednie doświadczenie w maskowaniu koni i sprzętu. Zarówno w marszu jak i w postoju najlepsze warunki ukrycia zapewniał las wysokopienny, podobne wyniki dawało maskowanie oddziałów wśród zabudowy czy pośród zagajników leśnych. Próby ukrycia przy pojedynczych, nawet rozrośniętych, drzewach przydrożnych lub na otwartym terenie za pomocą niewystępującej  tam oryginalnie roślinności zdecydowanie odradzano,

  • marsze nocne. Najlepszy środek pozwalający na uniknięcie rozpoznania lotniczego, uniemożliwiający wykrycie oddziału przez kilka godzin i dający możliwość sprawnej dyslokacji. Podczas marszów w szczególnie ciemne, bezksiężycowe, noce dowódców uczulano na zachowywanie odpowiednich odległości między oddziałami oraz  stosowanie znaków mających zapobiec rozproszeniu kolumny w ciemnościach. W nocy kolumny artylerii przeważnie przedstawiały się przy świetle księżycowym jako ciemne pasy na jasnym tle drogi (droga gruntowa). Maszerowanie po drogach o ciemnym tle lub  skrajach dróg jak również postój na nich w znacznym stopniu utrudniało rozpoznanie. Zimną natomiast, kiedy ziemia pokryta była śniegiem, a noce jasne, księżycowe, wykrycie ruchu wojsk przez lotnictwo nie stanowiło większego problemu o ile nie stosowano pokrowców zimowych i bielenia sprzętu, np. wapnem.

  • marsze we mgle. Podobnie jak marsze nocne również mgła dawała możliwość niezauważalnego przemieszania oddziałów. Równocześnie jednak należało przywiązać szczególną uwagę do zachowania spójności kolumny podczas marszu. Dowódca oddziału powinien obserwować czy mgła nie zanika lub nie przemieszcza się z wiatrem czyniąc kolumnę widoczną z powietrza

  • marsze w niesprzyjających warunkach atmosferycznych. Wykrycia przez samoloty wroga można było uniknąć również poprzez przemarsze przy niekorzystnej, z punktu widzenia lotnictwa pogodzie. Niewielkie opady (deszcz i śnieg) znacznie ograniczały działalność lotnictwa zmniejszając pole widoczności i pozwalając jedynie na wykonanie krótkich lotów na małych wysokościach. Silne opady, szczególnie połączone z burzą, całkowicie wykluczały przeprowadzenie lotów bojowych. Niskie i gęste chmury, których podstawa nie przekraczała 400 - 500m, również uniemożliwiały prowadzenie dalekiego rozpoznania zmuszając samoloty do latania na małych wysokościach. Wysokie i rzadkie chmury nie stanowiły przeszkody dla samolotów, natomiast ułatwiały im ukrycie się przed obserwacją z ziemi i tym samym obroną czynną

  • zadymianie trasy marszu. Użycie dodatkowych zasłon poprzez spalanie świec dymnych możliwe było w każdym w ww. wariantów. Jeśli po ogłoszeniu alarmu lotniczego dowódca uznał, że ukrycie nie jest kompletne i oddziały mogą być widoczne z powietrza dla zmylenia lotnika i umożliwienia rozproszenia mógł zarządzić użycie dymnych środków chemicznych, tzw. fumatorów, będących na stanie oddziału. Dla zmylenia przeciwnika oddział będący w marszu i zagrożony wykryciem w ciągu dnia mógł zadymić obszar zupełnie przypadkowy, aby odciągnąć uwagę obserwatora lotniczego i tym samym zmniejszyć ryzyko własnego wykrycia,

 

 

 

Spośród wyżej wymienionych metod tylko marsz nocny dawał jednostką artylerii możliwość niezakłóconego przemarszu przez kilka godzin. W prasie wojskowej w latach trzydziestych autorzy opracowań dotyczących obrony przeciwlotniczej w artylerii postulowali intensywniejsze szkolenie oddziałów w marszach nocnych. Aby zminimalizować wykrycie miejsca postojów dywizjonu w nocy i w dzień szczególną uwagę zwracano na unikanie regularnych form oraz grupowania oddziałów w większe skupiska. Najbardziej zdradliwe były jednak dymy ognisk czy kuchni polowych w dzień, a w nocy ich płomienie.

 

Obrona bierna w marszu i postoju – atak lotniczy

W przypadku bezpośredniego napadu lotniczego wyróżnia się podstawowe sposoby zachowania oddziału będącego w marszu11:

  • ukrycie. Szybkie i nowoczesne lotnictwo oraz sprawa łączność radiowa pozwalały nieprzyjacielowi w krótkim czasie zgromadzić lotnictwo bombowe/szturmowe i wykorzystać je do ataku na nieukryty cel. Dlatego zarówno podczas samego marszu jak i każdego postoju czy odpoczynku jednostki artylerii winne były natychmiast maskować sprzęt i konie wykorzystując zabudowania , rzeźbę teren lub siatki kobiercowe lub nawet płachty namiotów o ile znajdowały się na wyposażeniu12. W czasie dłuższego postoju, gdy bateria była dobrze okopana na stanowiskach ogniowych jej zniszczenie podczas bombardowania było dla lotnictwa trudne i wymagało wykorzystania wielu samolotów bombowych.

  • rozproszenie oddziału. Po zaobserwowaniu wrogich samolotów bombowych i ogłoszeniu alarmu kolumna powinna rozproszyć się celem minimalizacji strat i utrudnienia bombardowania nieprzyjacielowi. O ile to możliwe jednostka miała przechodzić w kłus/galop i rozczłonkować się wszerz tak, aby dystans pomiędzy wozami czy zaprzęgami dział  i jaszczy wynosił ok 100m. Jeśli istniała by taka możliwość w ramach rozproszenia powinno dążyć się również do ukrycia w pobliskich lasach, zagajnikach czy zabudowaniach.

  • wyprzęgnięcie koni. Jeżeli atak lotniczy nastąpił w terenie uniemożliwiającym sprawne rozproszenie się w szerz (rowy; strome zbocza drogi etc) po ogłoszeniu alarmu konie powinny zostać wyprzęgnięte i wraz z obsługą rozsypać się po okolicy. W tym przypadku sprzęt dywizjonu jak armaty, jaszcze, wozy pozostawiano na drodze. Dowództwo musiało dopilnowywać aby rozrzedzenie szyków i chwilowe porzucenie sprzętu nie przerodziło się w ucieczkę wojska.

  • kurtyna dymna. W skrajnym przypadku kiedy droga uniemożliwia rozproszenie oddziału, np. wiodła wąwozem lub długim zboczem, należało użyć środków dymnych (fumatorów) na jak największym obszarze. W ten sposób nieprzyjaciel zostanie zmuszony do prowadzenia nieprecyzyjnego ognia na dużej powierzchni

We wszystkich wymienionych wyżej przypadkach kluczowe jest rozmieszczenie i efektywność pracy tzw. wypatrywaczy. Wydzieleni do obserwacji lotniczej żołnierze powinni jak najszybciej informować dowódców o ew. zagrożeniu rozpoznaniem bądź napadem lotniczym, tak aby dywizjon mógł skutecznie ukryć się, rozproszyć i przygotować do walki z samolotami nieprzyjaciela. Z praktycznych doświadczeń wynikało, że aby alarm przeciwlotniczy mógł być ogłoszony skutecznie wypatrywacze powinni być rozmieszczeni nawet 3-4km od miejsca, gdzie oddział zatrzymał się na dłuższy postój lub przygotował stanowiska ogniowe.

 

 

Obrona przeciwlotnicza czynna w marszu i postoju

Nawet najlepiej zorganizowana bierna obrona przeciwlotnicza nie jest w stanie całkowicie zabezpieczyć oddziału przed nieprzyjacielskim rozpoznaniem czy atakiem z powietrza.
"Zarówno w marszu, jak i na postojach nie należy nigdy ograniczyć się do obrony biernej, lecz wyzyskać również wszelkie środki obrony czynnej" 13

 

Najczęściej używanymi sposobami obrony przeciwlotniczej wojsk w czasie marszu były:

 

  • obrona skokami. Metoda była uznawana przez dowódców za niepraktyczną i ryzykowną ze względu na niepewny ciąg konny oraz ciężkie i nieprzystosowane wozy pochodzące nierzadko z rewkizycji.14

  • obrona równomierna. Polegała na rozmieszczeniu drużyn k. m. w kolumnie w pewnych odległościach i ich ruchu wraz z kolumną, nie wyprzedzając jej. Na wypadek napadu lotniczego rozpoczynały one ogień z miejsca, w którym się znajdowały. Przygotowanie do rozpoczęcia ognia powinno trwać nie dłużej niż dwie minuty, dlatego też w praktyce ustawiano k. m. na wozach, aby mogły one rozpocząć ogień bez potrzeby zajmowania stanowiska na ziemi,

  • obrona niebezpieczniejszych odcinków drogi. Metoda polegała na uprzednim ustaleniu najwrażliwszych odcinków przemarszu, dla których zawczasu przygotowywało się obronę według zasad obrony przeciwlotniczej małych obiektów wrażliwych.

 

 

Instrukcja obrony przeciwlotniczej nakazuje odpowiednie grupowanie karabinów maszynowych w obronie przeciwlotniczej, np. dla baterii lub dywizjonu poruszających się samodzielnie. W przypadku posuwania się zwartego dywizjonu karabiny maszynowe grupowano po 2 lub 3, a więc w trzech lub dwóch grupach (obrona równomierna). W czasie postoju lub na stanowisku ogniowym dowódca dyonu rozmieszał sekcje k.m. tak, aby broniły one całego obszaru na którym znajduje się dywizjon. Wtedy jeden z dowódców plutonu OPL zostawał wyznaczony na dowódcę całej OPL dywizjonu15– jednolite dowództwo, łączność etc. Najczęściej w marszu całego dywizjonu jedna sekcja OPL znajdowała się na początku kolumny, druga w jej środku i na końcu kolumny trzecia. W takim ugrupowaniu dywizjon mógł się w razie zagrożenia łatwo rozczłonkować do obrony biernej, a sekcje k.m. do czynnej.

 

 

Jeżeli baterie maszerowały samodzielnie, lecz w odległości lub odstępie nie większym niż 1000 m jedna od drugiej, to w każdej z nich k. m. umieszczano parami tak, aby działały w obronie baterii własnej i sąsiedniej. Jeżeli bateria maszerowała w zupełnym odosobnieniu to oba posiadane k.m. powinny trzymać się razem. Przed wybuchem wojny postulowano też doposażenie sekcji opl. w dywizjonach w odpowiednie muszki kozłowe oraz nowoczesne podstawy przeciwlotnicze w miejsce ciężkich i masywnych podstaw drewniano-metalowych16. Z racji niewystarczającej ilości broni maszynowej – przeciwlotniczej regulamin dopuszczał otwarcie ognia do samolotów z broni ręcznej. Prowadzenie jednak tego typu ognia musiało być prowadzone przez oficera, a żołnierze odpowiednio wcześniej przeszkoleni17.

 

 

W praktyce każda bateria z dywizjonu artylerii konnej poruszała się samodzielnie i indywidualnie również zapewniała sobie obronę przeciwlotniczą. Sytuację kiedy objęta była „parasolem” OPL innych WJ zdarzały się raczej rzadko. Bateria samodzielnie organizując obronę przeciwlotniczą przy pomocy organicznej drużyny karabinów maszynowych, ustawiała ją na stanowisku w odległości od 100 do 500 m od miejsca postoju, w kierunku najprawdopodobniejszego nalotu. Przy obronie miejsca zatrzymania baterii konieczne było zorganizowanie służby alarmowej i dozorowania przeciwlotniczego dyonu. Odległość, na jaką należało wysunąć posterunki obserwacyjno-meldunkowe, zależała od czasu potrzebnego na uruchomienie obrony biernej i czynnej. Przeciętnie przyjmowano, że powinno wystarczyć na to ok. 3 minut, zatem posterunki powinny być wystawione w odległości około 3-4 km od miejsca postoju baterii. Każdy z nich powinien też posiadać pewne połączenia telefoniczne z właściwymi dowódcami. Obronę przeciwlotniczą czynną (ostrzeliwanie samolotów) uruchamiano wtedy, gdy nieprzyjaciel wykrył oddział lub też rozpoczął systematyczne zwalczanie miejsca jego postoju. W pozostałych wypadkach należało stosować tylko obronę bierną, aby nie zdradzić swojej obecności. Niedopuszczalnym było  ostrzeliwanie samolotów rozpoznania, które swoim zachowaniem nie wskazywały na to, że nas zauważyły jak również ostrzeliwanie ich z  ręcznej broni palnej.

 

 

Obrona przeciwlotnicza w transporcie kolejowym

Transporty kolejowe  artylerii nie były zagrożone przez wrogie lotnictwo tylko w strefie przyfrontowej18. Według danych sowieckich, rozpoznanie linii kolejowych powinno być przeprowadzone na odcinkach dochodzących do 300 km w głąb wrogiego terytorium. Niemcy zaś zalecali wykonywanie rozpoznania aż do 600 km w głąb kraju nieprzyjacielskiego. Aby uniknąć rozpoznania podczas transportu koleją, sprzęt artyleryjski winien być bezwzględnie nakryty płachtami lub namiotami, a w ostateczności dobrze zamaskowany gałęziami, słomą itp. Charakterystyczny układ niezamaskowanych wagonów mógł ułatwić nieprzyjacielskiemu lotnikowi prawidłowe rozpoznanie transportowanej formacji. Rozpoznanie sieci dróg kołowych stanowiło tylko dalszy ciąg rozpoznania ruchu kolejowego, dlatego było ono prowadzone równie systematycznie, zarówno w dzień jak i w nocy. W 1939 roku Niemcy szczególne znaczenie przywiązywali do rozpoznania o świcie, gdyż pozwalało ono na uchwycenie nieukończonych przemarszów nocnych.

 

W obronie transportów kolejowych można rozróżnić zasadnicze okresy, a mianowicie:

  • obronę miejsca załadowania,

  • obronę miejsca wyładowania,

  • obronę transportu podczas jazdy.

Zazwyczaj obrona przeciwlotnicza miejsca za/wyładowania powinna być zapewniona przez wyższego dowódcę, wydającego zarządzenia w sprawie transportów.19  W przeciwnym razie powinien zorganizować ją we własnym zakresie dowódca dyonu lub jeśli zastana obrona była niewystarczająca uzupełnić ją swoimi sekcjami OPL (trzy sekcje po 2 k.m.).20

 

Oddział odpowiedzialny za obronę przed samolotami wroga przybywał na stacje jako jeden z pierwszych, wraz z oficerem załadowczym. Natychmiast rozpoczynano tworzenie obrony przeciwlotniczej punktu załadunkowego dywizjonu. Najskuteczniejszą formą obrony OPL było rozstawienie sekcji na wierzchołkach trójkąta równobocznego o bokach od 500 do 1500 m opisanego na punkcie za/wyładowczy. Dwie drużyny wysuwano w kierunku najprawdopodobniejszego nalotu, trzecią zaś po stronie przeciwnej.

 

Przez takie rozmieszczenie k.m. osiągały optymalne ześrodkowanie ognia nad bronionym obiektem. Odległość stanowisk k. m. od bronionego obiektu powinna wynosić od 100 do 500 m. Stanowisko powinno być ukryte i stwarzać możliwość prowadzenia ognia poziomego w zakresie 360°, a pionowego od 0° do 90°.

 

Aby uniknąć zaskoczenia niespodziewanym nalotem, należało starannie zorganizować służbę dozorowania przeciwlotniczego. Do zabezpieczenia miejsca za/wyładowania wystarczające były dwa posterunki obserwacyjno-meldunkowe, z których jeden wystawiano w odległości około 2 - 3 km w kierunku najprawdopodobniejszego nalotu, drugi zaś w takiej samej odległości po stronie przeciwnej. Posterunek powinien składać się z dwóch dobrze wyszkolonych obserwatorów, z których każdy dozorował połowę widnokręgu i mógł samodzielnie rozpoznać przynależność państwową oraz typ obserwowanego samolotu. Przyjmowano, że dobry obserwator powinien rozpoznać przy pomocy szkieł typ samolotu z odległości 8 - 10 km. Tego typu sieć ostrzegawcza mogła uprzedzić  o nalocie samolotów na trzy - cztery minuty przed ich ukazaniem się nad punktem wagonowania. W tym czasie powinna być już uruchomiona obrona przeciwlotniczej bierna i czynna. Sygnał alarmu lotniczego wewnątrz oddziałów przekazywano za pomocą gwizdków, trąbek, biciem w dzwon itp.21.

 

 

Karabiny maszynowe przeznaczone do obrony załadowania wagonowano jako ostatnie, natomiast po przybyciu do miejsca przeznaczenia wyładowywały się pierwsze, aby jak najszybciej można było ich użyć do obrony przeciwlotniczej. Zasada ta dotyczyła również i posterunków obserwacyjno - meldunkowych.

 

Optymalna organizacją obrony przeciwlotniczej transportu kolejowego artylerii powinna wyglądać następująco:

 

  • na czole i na tyle transportu posterunki obserwacyjno-meldunkowe (na platformach) posiadające łączność telefoniczną między dowódcą transportu, posterunkami obserwacyjno-meldunkowymi i sekcjami k. m. transportu. Posterunki wyposażone w tabele zarysów samolotów nieprzyjaciela, lornetki oraz okulary zwykłe i ze szkłem ciemnym do obserwacji w kurzu i pod słońce,

  • 2 k. m. na tenderze parowozu i 2 k.m. na platformie umieszczonej na samym końcu pociągu22

  • ewentualnie wyznaczyć zespoły wyborowych strzelców do ostrzeliwania samolotów na małej wysokości (do 500 m) w wypadku zatrzymania pociągu.

 

Przy napadzie samolotów z wysokości ponad 1000 m pociąg nie powinien się zatrzymywać i uruchamiać obrony czynnej, należało natomiast zwolnić bieg, aby w razie uszkodzenia toru móc w porę zahamować. W razie zniżania się samolotów pociąg powinien zostać zatrzymany celem odparcia ataku lotniczego. Podczas jazdy sygnały alarmu lotniczego najlepiej jest podawać za pomocą syreny (gwizdków) parowozu.

 

 Podsumowując należy stwierdzić, że możliwości czynnego zwalczania samolotów nieprzyjaciela przez dywizjon artylerii konnej były bardzo ograniczone. Liczba sześciu karabinów maszynowych w konfrontacji z nowoczesnymi tj. szybkimi i całkowicie metalowymi płatowcami była zdecydowanie niewystarczająca. Tylko skoncentrowany ogień wszystkich karabinów maszynowych mógł spowodować ewentualne zadanie strat nieprzyjacielowi i zakończyć nalot na pozycje dywizjonu. W wojennej rzeczywistości jednak, kiedy każda z baterii działała oddzielnie, jej możliwości czynnego odpierania ataków z powietrza były bliskie zeru.

 

Wobec braku nowoczesnej obrony przeciwlotniczej najlepszą bronią przeciw samolotom wroga w dywizjonie pozostawali jego dobrze wyszkoleni i oddani żołnierze i oficerowie. Oddział utrzymywał żelazną dyscyplinę w marszach, w miarę możliwości, prowadzonych pod osłoną nocy lub przez obszary zalesione. W ciągu dnia szczególną uwagę przywiązywano do jak najskuteczniejszej obserwacji nieba oraz zachowywania wszystkich wskazań związanych z bierną obroną przeciwlotniczą. Być może właśnie staranne maskowanie, wykorzystywanie rzeźby terenu oraz pilne lustrowanie przestrzeni powietrznej pozwoliły uniknąć 7 D.A.K. strat podczas licznych nalotów lotnictwa niemieckiego na jego pozycje  mających miejsce m.in.: 3 września w Bieganowie, 7 września na przeprawie pod Uniejowem, 20 września pod Łomiankami, 21 września na podwarszawskich Bielanach…

 

Jędrzej Korbal


1 Major Ireneusz Kobielski „Obrona czynna przeciwlotnicza dyonu artylerii w marszu na stanowisku i na postoju” Przegląd Artyleryjski MSWojsk. Zeszyt 10, Warszawa październik 1933

2 Niemiecki Fieseler Fi 156 Storch  prędkość maks. 275 km/h; radziecki Polikarpow Po 2 prędkość maks. 175 km/h

3 Niemiecki Junkers Ju 87; radziecki Su-2;

4 Niemiecki Heinkel He 111 czy Dornier Do 17; radziecki SB-2

5 Do niszczenia siły żywej używano m.in. lekkich, kilkunastokilogramowych bomb odłamkowych dających od 1-2tyś. odłamków rozrzucanych w promieniu ok 50m. Do niszczenia sprzętu bomby o większym wagomiarze 50-100kg o sile rażenia do 200m.

6 Dwuosiowy pojazd o rozstawie osi 1800 mm, masa 420 kg, średnica kół  przednich 700mm, tylnych 850mm. Zaprzęg trzykonny. 7 D.A.K. do wybuchu wojny nie otrzymał nowszych i lżejszych taczanek wz. 36.

7 Andrzej Konstankiewicz „Broń strzelecka Wojska Polskiego 1918-1939” Wydawnictwo MON, Warszawa 1986

8 Kapitan Kazimierz Mroziński „Ogólne wytyczne użycia karabinów maszynowych w obronie przeciwlotniczej”  Przegląd Artyleryjski MSWojsk. Zeszyt 11, Warszawa 1932

9 Łącznie w dywizjonie 8000 pocisków na każdy ckm; 32 taśmy po 250 przewożone w 32 pudłach blaszanych wraz z wodnikiem i zasobnikiem narzędziowym,

10 Porucznik Roman Podolski „Obrona przeciwlotnicza artylerii” Przegląd Artyleryjski MSWojsk. Zeszyt 7, Warszawa lipiec 1933;

11 Major dyplomowany Marian Jurecki „Studium obrony artylerii przed lotnictwem” Przegląd Artyleryjski MSWojsk. Zeszyt 7-8, Warszawa lipiec-sierpień 1931

12 Siatki kobiercowe  są dziś popularnie nazywane siatkami maskującymi. Sposób budowy oraz wykorzystania tego typu wyposażenia określała „Tymczasowa instrukcja techniczna maskowania” Wydawnictwo Przeglądu Wojskowo-Technicznego, Warszawa 1928

13 Regulamin artylerii „Walka” §101

14 O ile kolumna posuwała się stępem zdanie osłony przeciwlotniczej było wykonywalne. W przypadku jednak gdy kolumna zaczynała jechać kłusem wyprzedzenie jej przez ciężki wóz z sekcją k.m. było niemożliwe. Nie wszystkie oddziały posiadały też odpowiednio przygotowane taczanki.

15 Major Tadeusz Rohoziński „Obrona czynna przeciwlotnicza dyonu artylerii w marszu i na stanowisku” Przegląd Artyleryjski MSWojsk. Zeszyt 4-5, Warszawa kwiecień-maj 1933;

16 „Rzeczywisty stan artylerii w 1939 roku – wnioski na przyszłość” raport przesłany do GISZ przez generała Stanisława Millera w dniu 21.06.1939 do GISZ (L.dz. 523/mob.39.)

17 Regulamin artylerii „Walka” §101 i §102

18 „Kolejnictwo w polskich przygotowaniach obronnych i kampanii wrześniowej. Wojskowe Teki Archiwalne  Części I Opracowania i dokumenty”  CAW – IPiMS, Wydawnictwo TERAGON, Warszawa 2011

19 Mirosław Giętkowski „Artyleria konna Wojska Polskiego 1918-1939”, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2001

20 „Instrukcja o wojskowych transportach kolejowych: MSWojsk. Warszawa 1932;  „Instrukcja o przewozach 

21 Zasadniczo należało wprowadzić dwa rodzaje sygnałów alarmowych: sygnał napadu lotniczego - krótkie oderwane gwizdki i sygnał rozpoznania lotniczego - krótkie i długie gwizdki na przemian. Odrębny sygnał przypisywano lotniczemu atakowi gazowemu.

22 W przypadku transportu baterii artylerii konnej posiadającej tylko 2 k.m. w ramach składu „Kurpie” platforma z sekcjami OPL powinna znajdować się w środku składu.